Codzienność
Ostatnio wyszedł drugi sezon Ani z Zielonego Wzgórza, więc moja codzienność teraz to przynajmniej jeden odcinek i +80 do chęci ponownego przeczytania całej serii. Żałuję, że nie mam własnych egzemplarzy, ale do biblioteki się nie wybieram, poza tym jest tyle innych pożądanych przeze mnie zakupów książkowych, że trochę mi szkoda, więc hm, na chęciach się kończy. Przez Anię naszła mnie też ochota na pisanie, choć mam wrażenie, że nie czuję słów, nie potrafię ich wyrazić w odpowiedni sposób - mój ulubiony. Zaczęłam na codzienności, przeszłam do moich problemów niedoszłej autorki tekstów, fantastycznie. A wracając codzienność to takie ładne słowo. Wieczność jest patetyczne, zawsze sprawia, że muszę pomyśleć dwa miliony razy, zanim go użyję, a codzienność po prostu jest, była i będzie, a co najważniejsze: może oznaczać wieczność i zawsze, a jednak nie będąc tak doniosła i dramatyczna. Piękne jest to, że dla każdego z nas może być czymś innym - każdy z nas może śnić, marzyć, spełniać...